Dzień doberek wszystkim.
Dzisiejszy, absurdalny sen.
Idę wzdłuż bloku, z naprzeciwka idzie ksiądz, który przygląda się oknom na wysokich piętrach. Zatrzymuje sie przy mnie. Twarz znajoma, co mnie nie dziwi. Na jawie też pamiętam twarze, za to nie pamiętam imion. I ten przyśniony ksiądz zadaje mi pytanie, dlaczego nie chodzę do kościoła. Jestem skonfudowana, coś tam próbuję odpowiedzieć, jednocześnie zdając sobie sprawę, że to niestowne pytanie i przemocowa sytuacja. Na szczęście obudziłam się w tym momencie.