Myślałem, myślałem i wymyśliłem. (I mi teraz bardzo smutno).
Prawie od samego początku coś mi nie pasowało w tych mediach społecznościowych. Ale teraz dotarł do mnie myśl, która jest podsumowaniem tych długich rozważań:
Korzystanie z mediów społecznościowych w celach prywatnych ma sens tylko wtedy, gdy rozmawiamy się z ludźmi, z którymi spotykamy się w rzeczywistości. Chodzi zarówno o tych ludzi, których już znamy z rzeczywistości i kontynuujemy znajomość przez media społecznościowe, jak i o tych, z którymi jeszcze nigdy się nie spotkaliśmy, ale zamierzamy się spotkać. Oraz oczywiście o tych, z którymi spotykamy się od czasu do czasu, a komunikację na mediach społecznościowych przeplatamy z kontaktami w rzeczywistości.
Kontakt z osobami, które znamy wyłącznie z internetu (i z którymi nie zamierzamy się nigdy poznać w rzeczywistości), nie jest pożywny dla naszego życia. To imitacja. Substytut. Udawanie.
Długo tego nie rozumiałem. Długo nie chciałem tego zrozumieć. Teraz trudno mi się z tym pogodzić.
...
Relacja z człowiekiem, z których choć raz nie spotkaliśmy się twarzą w twarz, nie istnieje. To imitacja. Substytut. Samooszukiwanie się.