Skłotersi z Kamionka wylądowali na bruku. Poprzedniego dnia zorganizowali koncert muzyki klasycznej
https://szmer.info/post/2553868
szmer.infoSkłotersi z Kamionka wylądowali na bruku. Poprzedniego dnia zorganizowali koncert muzyki klasycznej - szmerSkłotersi zostali wypędzeni z dawnej Piekarni Fronca na Kamionku w Warszawie. 27
lutego doszło tam do eksmisji z udziałem około 50 policjantów, którzy wraz z
prywatnymi ochroniarzami zmusili lokatorów Zaczynu do opuszczenia budynku. Ten
spór od dawna budzi skrajne emocje wśród mieszkańców. “To trudny temat” - mówi
osiedlowa radna Inga Domańska. Przy ulicy Kamionkowskiej 50 na warszawskim
Kamionku w dawnej piekarni Fronca mieścił się skłot Zaczyn, mieścił, gdyż 27
lutego o 10 rano weszli tam policjanci w asyście wynajętych przez właścicielkę
nieruchomości zamaskowanych ochroniarzy, a następnie zmusili oni mieszkających
tam skłotersów do opuszczenia budynku. Na miejscu obecny był także komornik,
twierdzący, że ma sądowy nakaz eksmisji. “27 lutego na miejscu pojawili się z
rana policjanci razem z wynajętymi karkami, którzy wdarli się do Zaczynu. Według
zeznań osób, które były w środku weszli oni do środka i zaczęli grozić przemocą,
rozkradać ich rzeczy. Zaczęły się negocjacje. Skłotersi chcieli zobaczyć się z
posłanką i pod tym warunkiem zgodzili się opuścić Zaczyn. Wtedy zostali zmuszeni
do tego, żeby wynieść swoje rzeczy. My staliśmy na zewnątrz i dokumentowaliśmy
zdarzenie, by nie doszło do eskalacji przemocy” - relacjonuje w rozmowie z
Radiem Eska Weronika, która wspierała lokatorów Zaczynu w czasie eksmisji.
Posłanka nie została wpuszczona do skłotu. Będzie skarga Na miejscu obecna była
posłanka partii Razem Dorota Olko, która chciała kontrolować, czy w czasie
eksmisji nie dochodzi do przemocy, jednak nie została wpuszczona do środka. “Na
miejscu była posłanka Dorota Olko, która dotarła tam po godzinie 10. Był tam
kordon policji składający się z ponad 50 policjantów i 5 radiowozów. To dość
dużo jak na taką sprawę. Nie chciano wpuścić posłanki na teren, chciała ona
dopilnować, by nie doszło tam do przemocy. Będzie ona wnosiła skargę dotyczącą
utrudniania czynności poselskich” - mówi Radiu Eska Inga Domańska, radna osiedla
Kinowa na Grochowie, która od dawna śledzi historię skłotu. Skłotersi dostali 2
minuty na zabranie swoich rzeczy Ostatecznie lokatorzy skłotu Zaczyn zostali
zmuszeni do opuszczenia piekarni Fronca. Każdy z nich dostał 2 minuty na
zabranie swoich rzeczy ze środka, co jednak nie wystarczyło. Podczas całej akcji
przed budynkiem stała grupa osób, która okazywała solidarność ze skłotersami.
“Przez właścicielkę budynku i ochroniarzy rzeczy lokatorów zostały uznane za
śmieci. Myślę, że straty tych osób będą sięgały kilku tysięcy złotych. Nie wiem,
co stało się z fortepianem, który został tam po koncercie” - relacjonuje w
rozmowie z Radiem Eska Weronika, która wspierała lokatorów Zaczynu w czasie
eksmisji. W skłocie Zaczyn odbywały się wydarzenia kulturalne Jeszcze w noc
poprzedzającą eksmisję skłotu odbył się tam koncert muzyki klasycznej. Było to
jedno z wielu wydarzeń, jakie aktywiści organizowali w Zaczynie, by zintegrować
lokalną społeczność. “Prowadzące Zaczyn osoby organizowały różne imprezy i
warsztaty, a także udostępniały tę przestrzeń na wydarzenia kulturalne.
Chociażby dzień przed w skłocie miał miejsce koncert muzyki klasycznej.
Aktywiści mieli dużą satysfakcję z tego, że aktywizowali lokalną społeczność do
integracji, a także zapoznania się z kulturą skłotingu” - mówi Radiu Eska
Weronika. Historia kamionkowskiego skłotu skończyła się znienacka, jednak
miejsce to od ponad roku wywołuje wśród mieszkańców tej okolicy skrajne emocje.
Nie była to też pierwsza próba eksmisji lokatorów dawnej piekarnii. Już w
zeszłym roku pewnego dnia grupa mężczyzn próbowała przegonić skłotersów, wówczas
udało im się obronić przed atakiem. Skłot w dawnej piekarni na Kamionku budził
skrajne emocje. Czy to jego koniec? W budynku przy Kamionkowskiej 50 niegdyś
mieściła się piekarnia Fronców, którą piekarz Zbigniew Fronc budował od 1955
roku. Firma przestała jednak działać około 2011 roku, gdy właściciel zaczął
chorować. Od tamtej pory budynek był opuszczony, nie jest jednak porzucony, gdyż
sam Pan Zbigniew nadal żyje i ma 90 lat. Miejscem tym zarządza obecnie jego
córka i to właśnie ona próbuje odzyskać nieruchomość od kiedy pojawili się tam
nieproszeni goście. Wśród samych mieszkańców Kamionka zdania na temat
działalności skłotersów są podzielone. Część z nich docenia ich starania na
rzecz kultury, a część jest oburzona ich postawą. “To trudny temat. Z jednej
strony mamy własność prywatną, która jest bezsprzeczna, ale z drugiej strony nie
jest ona używana, a miasto trochę należy do nas wszystkich. Nieużywana
przestrzeń też jest obsługiwana ulicami, też jest wszystko do niej podłączone.
Rozumiem, że to w młodych ludziach, którzy mają problem ze znalezieniem
mieszkania ze względu na niskie zarobki i wysokie ceny, budzi sprzeciw i chęć
publicznego zwrócenia uwagi na ten palący problem” - mówi Radiu Eska Inga
Domańska. Obecnie mieszkańcy Zaczynu wylądowali na ulicy, a za pośrednictwem
mediów społecznościowych domagają się wpuszczenia do budynku, by mogli odebrać
swoje rzeczy. Sympatycy działalności skłotersów nie tracą jednak nadziei. “Moim
marzeniem jest to, żeby sprawiedliwość nie było jednak ślepa i uwzględniała te
sytuacje osób nietypowych i wykluczonych, tych niedopasowanych do społeczeństwa,
którzy właśnie w skłotach znajdowali swój azyl. Mam nadzieję, że na podobieństwo
krajów takich jak Niemcy ta kultura skłotingu zostanie zintegrowana ze
społeczeństwem” - mówi Radiu Eska Weronika. Jak poinformowała Inga Domańska,
właścicielka piekarni Fronca rozpoczęła w budynku remont. Współpraca: Maciej
Wójcik/Radio Eska.