W 358 włoskich miejscowościach w 2023 nie urodziło się ANI JEDNO dziecko.
In 2023, 358 Italian villages and towns registered ZERO births
Już trzeci raz włoski sąd podejmuje decyzję wbrew woli prawicowego rządu Włoch. #Wyborcza #Włochy #Albania wyborcza.pl/7,75399,3165...
Miał być sukces, ale znów nie ...
Ulewne deszcze, jakie nawiedziły w piątek Sycylię, zalały ulice i podtopiły budynki. Padać będzie jeszcze w sobotę #Sycylia #Włochy #wyborcza
wyborcza.pl/7,75399,3162...
Ulewy nad Sycylią. Zamknięte s...
Ciąg dalszy tematu: co poszczególne kraje robią, żeby podwyższyć wiek, w którym dzieci i młodzież sięgają po #smartfony: #Australia: zakaz używania smartfonów poniżej 16. roku życia. Ponadto: #Hiszpania, #Francja, #Włochy i #Niemcy.
Ostatnie ognie w Porto Maghera (Napisy: PL, ENG, GER)
https://kinowolnosc.pl/videos/watch/5ba902a9-4b37-4f53-b0b7-09472b4b9587
Rewolucyjny projekt migracyjny premierki Włoch stoi w miejscu. Reportaż z albańskiego Gjadër
Włoski rząd #Meloni przegrywa w realnych wojnach, więc wymyśla własne. W nich też ponosi klęski [ #BartoszHlebowicz] #Włochy #wyborcza
wyborcza.pl/7,75399,3152...
Rząd Giorgii Meloni ma kłopoty...
Dobrze, ze u nas nie wpadli na taki pomysł
Pociąg odjechał prawie godzinę wcześniej, by się nie spóźnić. Kuriozalna sytuacja
> Do kuriozalnej sytuacji doszło we Włoszech. Pociąg dużych prędkości odjechał 50 minut przed zaplanowanym czasem, przez co nie zabrał wielu pasażerów. Wszystko po to, by nie mieć opóźnienia. Włoskie media opisały sprawę po serii utrudnień i paraliżu na kolei. Minister infrastruktury i transportu Matteo Salvini domaga się wyjaśnień.
Antonio Mancini to mistrz , którego sztuka łączy włoską tradycję z nowoczesnymi wizjami. Jego prace charakteryzują się intensywnymi kolorami i unikalną fakturą, co czyni je niepowtarzalnymi. Mancini potrafił oddać emocje i głębię postaci w sposób wyjątkowy, pozostawiając trwały ślad w świecie sztuki.
Odkryj jego fascynujący dorobek i zanurz się w jego świecie!
#AntonioMancini #Sztuka #Włochy #Malarstwo #Wizjoner #HistoriaSztuki
---
https://blog.plastycznyonline.pl/2024/09/08/antonio-mancini-wizjoner-zwiazany-z-wloska-tradycja/
włochy i niemcy, wrzesień 2019
Monte Paterno, Punta Anna i Col Rosa zaliczone kolejno we wtorek, środę i czwartek. Potem noc w hotelu Mercure. Zostały jeszcze niezagospodarowany piątek i sobota na powrót. Co z nimi zrobiliśmy?
Piątek: pizza i kawa?
W nocy trochę popadało, więc decyzja o wynajęciu noclegu – nawet w hotelu – miała sporo sensu. Z rana – tradycyjnie – jajecznica. Oczywiście na balkonie, bo przecież do kuchni w restauracji nie mielibyśmy wstępu. Ciekawe, co myśleli o nas sąsiedzi z pokojów obok. Zgaduję, że coś w stylu: ech, znowu Polacy.
Padający deszcz zatopił nasze plany wspinaczkowe, więc musieliśmy znaleźć sobie inne zajęcie. Trzeba przyznać, że to dobrze, bo po trzech dniach przydała się jakaś regeneracja, a odwiedzenie kilku miejscówek w okolicy brzmiało jak dobry plan rekreacyjny.
Błąkając się po mapie i terenie, trafiliśmy najpierw gdzieś w okolice Corvary – żeby chociaż pooglądać pasące się na tamtejszych łąkach krowy – a następnie uznaliśmy, że dobrym planem jest wyskoczenie na kawę. Trafiliśmy do Cafe Andy w miejscowości Santa Cristina Valgardena, około godziny 13. Byłem nieco w szoku, jak duży ruch zapanował w tej nieco podstarzałej – a może stylizowanej na taką? – kawiarence.
Godziny sjesty we Włoszech da się odczuć bardzo mocno, zwłaszcza gdy ma się z tym styczność po raz pierwszy. Na zakupy mogliśmy się wybrać w zasadzie tylko do marketu Despar (odpowiednik Spar), a gdy postanowiliśmy zjeść pizzę, w poszukiwaniu czynnej restauracji trafiliśmy aż do Bresannone – miejscowości, w której dwa języki urzędowe uwidaczniały się aż nadto.
Korzystając z okazji, kupiliśmy kilka kartek na pamiątkę, a dopiero potem trafiliśmy do lokalu w którym pomimo sjestowych godzin udało się dostać pizzę. Na zjedzeniu tego przysmaku kuchni włoskiej zakończyliśmy rozrywkową część piątku. Potem już tylko zakupy (tak, czuję się zobowiązany wspominać o zakupach co kilka akapitów) i trasa w stronę Niemiec.
Sobota: Neuschwanstein
W Niemczech przenocowaliśmy się w okolicy Schwangau. Planem na sobotę było zobaczenie zamku Neuschwanstein, ponoć znanego z logo Disneya. Dotarliśmy tam całkiem szybko, nawet pomimo złej pogody, ale to właśnie pogoda była powodem, dla którego nie mogliśmy zamku podziwiać w pełnej krasie. Miejsce wyglądało bajkowo, ale głównie dlatego, że budowlę widzieliśmy zza chmur, jakby przez sen.
Uważam, że choć zobaczenie Neuschwanstein z bliska było ciekawym przeżyciem, o wiele ciekawszą opcją byłoby zobaczenie go z oddali, najlepiej z jakiejś góry obok. W końcu to właśnie tak widujemy go u Disneya. Jednak to lepiej zostawić na lepsze warunki pogodowe.
Koniec końców, do samego zamku nie weszliśmy. Kolejki i tłumy ludzi przesądziły sprawę – nie było warto. Pokręciliśmy się po okolicy, zrobiliśmy kilka zdjęć i wróciliśmy do samochodu.
Na tym kończę tę relację. W sobotę dojechaliśmy do domów. Trzy dni wspinaczki, dzień na rozluźnienie i słynny niemiecki zamek na podróż powrotną. Wyjazd się udał i był epicki.
Nie da się ukryć, że apetyt rośnie w miarę jedzenia – choć pokonaliśmy kilka ferrat, chyba wszyscy jesteśmy zgodni co do jednego: pokonanie kolejnych to tylko kwestia czasu. Zwłaszcza, że w Dolomitach jest sporo innych miejsc, które warto zobaczyć – a można się przy okazji pokusić o jakieś trzytysięczniki. Ale najpierw poczekam, aż przestaną mnie budzić sny kończące się upadkiem z ferraty.
Niniejszy wpis jest przeredagowaną częścią wpisu „Między szczytami, via ferratami” opublikowanego w 2019 roku na moim blogu Borutzki. Stąd brak przypisów i bardziej personalny wydźwięk.
https://zawieruszony.blog/2024/11/02/corvara-bresannone-i-neuschwanstein-czyli-powrot-z-dolomitow/