#przemyślenia Postanowiłem przejść się z Tyrionem. Wziąłem aparat, lornetkę i tak się złożyło, że dzisiaj najbardziej moją uwagę przykuły Góry Izerskie. Dłuższą chwilę patrzyłem na wieżę widokową na czeskim Smyrku i tak zacząłem się zastanawiać, czy ktoś tam właśnie jest? Czy patrzy w tę stronę? Czy to Polak, Czech, a może Niemiec? Mężczyzna, czy kobieta? Jaki ma zawód, czym się zajmuje? …
Czy trafił tam by nacieszyć się piękną pogodą, a może poszedł mając jakiś problem, a wyprawa w góry miała „przewietrzyć” głowę i znaleźć rozwiązanie? O czym teraz myśli? Jakie ma marzenia, plany? …
Tyle możliwości, nieskończona głębia człowieka, którego naprawdę nie da się skwantyfikować. Z drugiej strony też człowiek, ale „zwykły”, codzienny, pochłonięty płytką rutyną. Człowiek, który tak często odziera drugiego z należnej mu głębi, z jego wielowymiarowości.
Czyli ja, Ty, my, którzy ograniczają się jedynie do tego by patrzeć na drugiego przez pryzmat wykonywanej pracy, rywala do dobrego stanowiska, kogoś kto popiera taką, a nie inną partię, kogoś kto jest bogaty lub biedny. Stary lub młody. Zdrowy, bądź cierpiący…
Tym samym poprzez taką postawę przekreślamy tak naprawdę nie tylko jego, ale i nasze własne człowieczeństwo…